niedziela, 16 grudnia 2012

Cały dzień padał deszcz. Teraz o 1.19 jest + 4 stopnie. Nad miastem wisi jesienna mgła, wszak jeszcze jest jesień. A za tydzień Święta Bożego Narodzenia. Rano pewnie bez łyżew nie będzie sensu wyjść z domu.

Armagedon

Niektórzy producenci potrafią wyczuć koniunkturę. W pewnym bydgoskim sklepie pojawiło się piwo akurat na zapowiadany 21.12.2012 koniec świata.


Pomimo tego, że nie lubię piwa kupiłem je. Otworzę butelkę 21.12.2012 o godzinie 21.12. 

piątek, 14 grudnia 2012

Nadal tkwię w marazmie. Może najbliższe dni coś zmienią w tej materii. Pogoda za oknem także nie wpływa dodatnio na przełamanie tej zapaści twórczej. Jedynym pozytywem jest fakt dorobienia się czytnika e-booków. Mogę wreszcie nadgonić ogromne zaległości w interesujących mnie lekturach.

piątek, 16 listopada 2012

Od dwóch miesięcy nic nie piszę. Ogarnęło mnie totalne lenistwo w zakresie pisania na blogu. Przez ten czas wydarzyło się wiele i wypadało by o tym napisać. Czeka też wiele zdjęć, które można by, a nawet powinno się opublikować. Cały czas zabieram się do tego, ale efekt jest zerowy. Lenistwo jest wybitnie ciemną stroną życia.

poniedziałek, 10 września 2012

Telewizja – ciemna strona życia


Nie oglądam telewizji od tak dawna, że już zapomniałem jak wygląda współczesny przekaz tych mediów. Z uwagi na wyjazd poza Bydgoszcz zaliczyłem ponad dwudziestominutowy pobyt na peronie 2 bydgoskiego dworca PKP. Siedzę sobie i czekam na pociąg i nagle słyszę coś znajomego a dawno nie słyszanego. Rozglądam się i widzę podwieszony pd dachem peronu ekran telewizora. Ana ekranie, jak to w telewizorze leci jakiś program. Nie wiem jaki, bo lecą wciąż reklamy, niektóre już po raz któryś. Nagle reklamy zniknęły i pojawiła się pogodynka z TVN24, krótka informacja o pogodzie nie trwała nawet minuty. I znów reklamy, i znów te same co poprzednio. Przez ponad dwadzieścia minut nadano jedną krótką informację. Można z tego wysnuć wniosek, że współczesne programy TV to reklamy przerywane na krótko jakimiś informacjami. Jakie to szczęście, że jestem już od dawna uwolniony od tej reklamowej papki. Współczuj tylko tym, którzy bez telewizji obyć się nie mogą.
Wystarcza mi internet, mam tak skonfigurowaną przeglądarkę, że nie odtwarza żadnych plików flasha, animowanych gifów i blokuje wyskakujące okienka. Z nawału treści, wyławiam tylko te tytuły, które mnie interesują. I oby tak zostało.
Telewizja to ciemna strona życia.

Czasami zdarzają się niespodzianki


     Dzisiaj 10.09.2012 miałem wolny dzień w pracy więc postanowiłem go jakoś pożytecznie zagospodarować. Nie ma co siedzieć w mieście więc wybór padł na kolejna wyprawę do lasu. Postanowiłem pojechać do Przyłubia, w którym nie byłem chyba ze 20 lat. Kiedyś się stamtąd przywoziło pełne wiadra grzybów ale wtedy i sezon grzybowy był w pełni.
     Nie nastawiłem się na zbieranie, gdyż w innych okolicach Bydgoszczy panuje bezgrzybie, więc i tu pewnie tez nic nie będzie. Ale poodwiedzam stare kąty, popatrzę jak zmienił się las od tamtego czasu.
     Trzeba powiedzieć, że las trochę przez ten czas urósł, poza tym wciąż wygląda jak kiedyś, głównie sosna z wsiewkami brzozy, przynajmniej zaraz przy stacji. Oczywiście w lesie sucho, gdzieniegdzie wyrastają Gołąbki wymiotne, winne czy zielonkawe. Nawet pojawił się Muchomor czerwony, w tym roku jakoś przeze mnie rzadko widywany.

Żmija zygzakowata

     Nagle na piaszczystej ścieżce coś się poruszyło. Podchodzę a tam wygrzewa się na słońcu Żmija zygzakowata (Vipera berus). Zrobiłem parę fotek przystojniaczce i dalej w drogę.
     Ponieważ zaczęło robić się gorąco, (zapowiadano 26 stopni) postanowiłem wracać na stację kolejową. Już widziałem tory kolejowe, gdy nagle wśród rosnących przy leśnej drodze brzózek dojrzałem brązowy kapelusz, no tak Koźlarz babka. 

Koźlarz babka

Następny

Cała rodzinka koźlarzy

A tu trojaczki

Na osłodę prawdziwek

Jeszcze jeden koźlarz

     Schylam się po niego i widzę następne dwa. I się zaczęło, na odcinku 200m zebrałem 45 koźlarzy, jednego prawdziwka i trzy maślaki. Wszystko w przydrożnym pasie brzózek, niedaleko stacji kolejowej.
     Dalej nie miałem już ochoty iść z powodu coraz większego upału, poszedłem na stację, w pociąg i do Bydgoszczy.
Tak wygląda całość zbiorów.

     Kolejny dzień, który pokazał jasną stronę życia.

Taki sobie spacerek


     Nadchodzi jesień, więc teoretycznie powinien być już sezon grzybobrania w pełni. Niestety w tym roku coś jest nie tak z grzybami, przynajmniej w okolicach Bydgoszczy. Zaglądam co dwa dni na rynek sprawdzić czy już pojawili się grzybiarze sprzedający swoje zbiory. Jak na razie pusto. Chyba za ciepło i za sucho. Cotygodniowe spacery do lasu w poprzednie weekendy owocowały najwyżej kilkoma grzybkami, które to szły zaraz wieczorem na patelnię z jajkiem.
     Wczoraj 09.09.2012 też się wybrałem razem z pieskiem do lasu w okolice dzielnicy Piaski. Dziewięciokilometrowy spacer przyniósł efekt w postaci 5 sztuk; jeden Podgrzybek brunatny, dwa Podgrzybki złotawe, jeden Koźlarz babka i jeden Maślak zwyczajny.

Podgrzybek złotawy

Koźlarz babka

     Ponieważ byłem z pieskiem, z uwagi na jego rozmiar nie zagłębiałem się w las, chodziliśmy tylko ścieżkami. Na pocieszenie spotkałem faceta, który przedzierając się poprzez las, miał tyle samo grzybów co ja.
     Zresztą, nie chodziło o grzyby tylko o spacer.
     Spotkaliśmy w czasie tego spaceru niecodziennego gościa jakim był Padalec zwyczajny (Anguis fragilis ), który akurat przemieszczał się przez leśną drogę. Pewnie zgłodniał, gdyż zwyczajowo poluje w nocy.

Padalec zwyczajny

     Spacer udany, czyli ten dzień jasna strona życia.  

wtorek, 21 sierpnia 2012

Kolejna ciemna strona życia.


     Wczoraj w mediach przeczytałem, że w miniony weekend zginęło w Polsce w wypadkach 98 osób. I jestem zdziwiony, że politycy wszelkiej maści od prawa do lewa z Prezydentem Najjaśniejszej milczą. Przecież powinno ogłosić się żałobę narodową. Bywały ostatnio przypadki śmierci mniejszej ilości osób i takąż żałobę ogłaszano. Przecież, zgodnie z postanowieniami Konstytucji, wszyscy są równi wobec prawa. Ale to chyba utopijna teoria. Codzienne życie pokazuje, że jest inaczej. Są równi i równiejsi, bardziej znaczący i mniej. I nie tylko w tym przypadku.
     Niby jesteśmy jednym narodem, niby jest jedna Konstytucja, jeden Kodeks Karny, a okazuje się, że można dostać w sądzie wyrok do odsiadki za prowadzenie roweru po wypiciu piwa, a można nie siedzieć za przekręcenie tysięcy klientów na setki milionów złotych. Wszystko zależy od tego ile ma się pieniędzy i znajomości. Temida wcale nie jest ślepa, dobrze widzi gdzie jest kasa i gdzie jej nie ma.
     Przestrzeganie postanowień Konstytucji przez władzę, to ciemna strona życia.

Krzyżak ogrodowy – jasna strona życia


     Tuż przy wejściu do mieszkania od jakiegoś czasu mam gościa, który zaczaił się na małe polowanko. Jest nim Krzyżak ogrodowy Araneus diadematus
     Pierwszy raz zobaczyłem go 2 sierpnia i wyglądał tak:



     Dzisiaj 20 sierpnia wygląda tak:



     Wydaje mi się że schudł, a może to tylko takie złudzenie .
     Dla mnie to całkiem miłe stworzonko i do tego pożyteczne. Moja żona niestety nie podziela mojego poglądu. Cechą rodzaju ludzkiego jest różnorodność i niech tak zostanie. 
     Świadomość, że taki wyspecjalizowany łowca latającego i ssącego krew paskudztwa pilnuje drzwi mojego mieszkania, jest jasna strona życia.

Gwiazdosz - jasna strona życia


     Kiedy tylko mam czas i zdrowie nie nawala, a pogoda pozwala na spacery, wybieramy się z żoną i pieskiem do lasu. Czasami w sezonie grzybowym jest to połączone z grzybobraniem. 
     18 sierpnia tego roku zaliczyliśmy też taki spacer. Grzybów tych jadalnych oczywiście nie spotkaliśmy, bo w lasach bardzo sucho, przynajmniej tam gdzie byliśmy. 
     Wracając już ze spaceru dojrzałem kątem oka, tuż przy leśnej drodze dziwny kształt, który jednak nie był mi obcy. Zawracam, patrzę a tam rośnie sobie Gwiazdosz. Znałem wygląd tego grzyba jedynie z fotografii w książkach poświęconym grzybom. 


     Mimo iż od prawie 60 lat chodzę na grzyby jeszcze dotąd nie spotkałem w naturze żadnego przedstawiciela rodziny gwiazdoszowatych. Mam tylko wątpliwość jaki to gatunek, bo spotyka się ich w Polsce kilka. Wstawiłem zdjęcie na sspecjalistyczne forum grzybiarzy ale nie udzielono mi wyczerpującej odpowiedzi gdyż zrobiłem za mało zdjęć ze szczegółami. 
     Postaram się tam wrócić w najbliższym czasie aby dokończyć sesję zdjęciową w celu ostatecznego ustalenia nazwy gatunkowej. Póki co pozostała jedynie sugestia że być może jest to Gwiazdosz koronowaty Geastrum coronatum
     Grzyb ten jest po całkowitą ochroną gatunkową w Polsce.
     Takie spotkanie to oczywiście jasna strona życia.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Freenet – ciemna strona życia


     Jako osobnik dość leciwy, buszujący w necie od kilkunastu lat, czuję się znudzony tymi wiecznymi próbami znalezienia odpowiedzi na nurtujące mnie od dzieciństwa pytania. Wydawałoby się, że Internet jest tym medium, które pomoże mi w tych odwiecznych poszukiwaniach. Niestety, większość informacji to medialna papka nie mająca żadnej wartości.
     Nie można wierzyć takiej Wikipedii, którą tworzą tysiące ludzi o nieznanych nikomu kompetencjach. Praktycznie każdy może każdą bzdurę wpisać do byle jakiego hasła, zanim to zostanie zweryfikowane i ewentualnie osunięte, wiele czasu upłynie a informacja pójdzie w świat. Doniesienia naukowe na portalach informacyjnych, są czasami pisane przez takie miernoty dziennikarskie, że czasami ręce opadają z wrażenia.
     Pomyślałem sobie, jest przecież alternatywa dla Internetu, jest Freenet. A więc zobaczymy co tam jest. Ściągnięcie instalki i instalacja to kilka minut pracy, no i jestem we Freenecie. Pomijam fakt, że wszelkie poruszanie się po tej alternatywie trwa niezmiernie długo, tym bardziej, że mój sprzęt jest tak samo leciwy jak ja. Nic ciekawego, stron polskich bardzo mało, nie aktualizowane od co najmniej kilku lat. Nie wiem po co wisi tam stara strona FRONDY, jakiś Katechizm Kościoła Katolickiego i kilka innych, bez jakiejkolwiek sensownej zawartości i sensu istnienia. Pewnie twórcy o nich zapomnieli. 
     Strony obcojęzyczne, głównie angielskie i francuskie, sporadycznie niemieckie, rosyjskie i hiszpańskie, kilka chińskich i japońskich. Ich zawartość to głównie erotyka, warezy oraz bełkot różnorakich ugrupowań prawdopodobnie działających nielegalnie. Czyli nic ciekawego, w każdym bądź razie dla mnie. Podobno, aby dotrzeć do lepszych treści trzeba być wprowadzonym przez kogoś kto tkwi tam dłużej. Nie znam nikogo takiego, poza tym to co tam jest widoczne nie leży w zakresie moich zainteresowań.
     Odinstalowałem to badziewie. Wolę poczytać jakąś tradycyjna książkę. Freenet to typowa ciemna strona życia.

Na poczatek

     Zlikwidowałem konto na Facebooku. Dla mnie ten portal stracił sens. Pomijam to, że poprzez Facebooka byłem śledzony na okrągło. Nie mam w końcu nic do ukrycia. Ale wkurzyło mnie czytanie bzdur umieszczanych na mojej tablicy przez tak zwanych znajomych. Ze znajomymi, tymi prawdziwymi, jestem w stałym kontakcie telefonicznym, mogę się z nimi spotkać w każdej chwili. Tych z Facebooka praktycznie nie znam, nigdy się nie spotkaliśmy i pewnie się nie spotkamy, więc co mnie oni obchodzą. Przy okazji poleciało w niebyt konto na Twitterze i Linkedin. Pierwszy jak dla mnie całkowicie bez sensu a drugi zbyteczny bo pracy nie szukam.
      Pozostawiłem sobie jedynie konto pocztowe i blog. Nie zamierzam też uaktywniać konta na Google+, o ile to się uda. To przecież jakby nie patrzeć klon Facebooka.