Dzisiaj 10.09.2012 miałem wolny dzień
w pracy więc postanowiłem go jakoś pożytecznie zagospodarować.
Nie ma co siedzieć w mieście więc wybór padł na kolejna wyprawę
do lasu. Postanowiłem pojechać do Przyłubia, w którym nie byłem
chyba ze 20 lat. Kiedyś się stamtąd przywoziło pełne wiadra
grzybów ale wtedy i sezon grzybowy był w pełni.
Nie nastawiłem się na zbieranie, gdyż
w innych okolicach Bydgoszczy panuje bezgrzybie, więc i tu pewnie
tez nic nie będzie. Ale poodwiedzam stare kąty, popatrzę jak
zmienił się las od tamtego czasu.
Trzeba powiedzieć, że las trochę
przez ten czas urósł, poza tym wciąż wygląda jak kiedyś,
głównie sosna z wsiewkami brzozy, przynajmniej zaraz przy stacji.
Oczywiście w lesie sucho, gdzieniegdzie wyrastają Gołąbki
wymiotne, winne czy zielonkawe. Nawet pojawił się Muchomor
czerwony, w tym roku jakoś przeze mnie rzadko widywany.
Żmija zygzakowata
Nagle na piaszczystej ścieżce coś
się poruszyło. Podchodzę a tam wygrzewa się na słońcu Żmija
zygzakowata (Vipera berus). Zrobiłem parę fotek
przystojniaczce i dalej w drogę.
Ponieważ zaczęło robić się gorąco,
(zapowiadano 26 stopni) postanowiłem wracać na stację kolejową.
Już widziałem tory kolejowe, gdy nagle wśród rosnących przy
leśnej drodze brzózek dojrzałem brązowy kapelusz, no tak Koźlarz
babka.
Koźlarz babka
Następny
Cała rodzinka koźlarzy
A tu trojaczki
Na osłodę prawdziwek
Jeszcze jeden koźlarz
Schylam się po niego i widzę następne dwa. I się zaczęło,
na odcinku 200m zebrałem 45 koźlarzy, jednego prawdziwka i trzy
maślaki. Wszystko w przydrożnym pasie brzózek, niedaleko stacji
kolejowej.
Dalej nie miałem już ochoty iść z
powodu coraz większego upału, poszedłem na stację, w pociąg i do
Bydgoszczy.
Tak wygląda całość zbiorów.
Kolejny dzień, który pokazał jasną
stronę życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz