poniedziałek, 10 września 2012

Telewizja – ciemna strona życia


Nie oglądam telewizji od tak dawna, że już zapomniałem jak wygląda współczesny przekaz tych mediów. Z uwagi na wyjazd poza Bydgoszcz zaliczyłem ponad dwudziestominutowy pobyt na peronie 2 bydgoskiego dworca PKP. Siedzę sobie i czekam na pociąg i nagle słyszę coś znajomego a dawno nie słyszanego. Rozglądam się i widzę podwieszony pd dachem peronu ekran telewizora. Ana ekranie, jak to w telewizorze leci jakiś program. Nie wiem jaki, bo lecą wciąż reklamy, niektóre już po raz któryś. Nagle reklamy zniknęły i pojawiła się pogodynka z TVN24, krótka informacja o pogodzie nie trwała nawet minuty. I znów reklamy, i znów te same co poprzednio. Przez ponad dwadzieścia minut nadano jedną krótką informację. Można z tego wysnuć wniosek, że współczesne programy TV to reklamy przerywane na krótko jakimiś informacjami. Jakie to szczęście, że jestem już od dawna uwolniony od tej reklamowej papki. Współczuj tylko tym, którzy bez telewizji obyć się nie mogą.
Wystarcza mi internet, mam tak skonfigurowaną przeglądarkę, że nie odtwarza żadnych plików flasha, animowanych gifów i blokuje wyskakujące okienka. Z nawału treści, wyławiam tylko te tytuły, które mnie interesują. I oby tak zostało.
Telewizja to ciemna strona życia.

Czasami zdarzają się niespodzianki


     Dzisiaj 10.09.2012 miałem wolny dzień w pracy więc postanowiłem go jakoś pożytecznie zagospodarować. Nie ma co siedzieć w mieście więc wybór padł na kolejna wyprawę do lasu. Postanowiłem pojechać do Przyłubia, w którym nie byłem chyba ze 20 lat. Kiedyś się stamtąd przywoziło pełne wiadra grzybów ale wtedy i sezon grzybowy był w pełni.
     Nie nastawiłem się na zbieranie, gdyż w innych okolicach Bydgoszczy panuje bezgrzybie, więc i tu pewnie tez nic nie będzie. Ale poodwiedzam stare kąty, popatrzę jak zmienił się las od tamtego czasu.
     Trzeba powiedzieć, że las trochę przez ten czas urósł, poza tym wciąż wygląda jak kiedyś, głównie sosna z wsiewkami brzozy, przynajmniej zaraz przy stacji. Oczywiście w lesie sucho, gdzieniegdzie wyrastają Gołąbki wymiotne, winne czy zielonkawe. Nawet pojawił się Muchomor czerwony, w tym roku jakoś przeze mnie rzadko widywany.

Żmija zygzakowata

     Nagle na piaszczystej ścieżce coś się poruszyło. Podchodzę a tam wygrzewa się na słońcu Żmija zygzakowata (Vipera berus). Zrobiłem parę fotek przystojniaczce i dalej w drogę.
     Ponieważ zaczęło robić się gorąco, (zapowiadano 26 stopni) postanowiłem wracać na stację kolejową. Już widziałem tory kolejowe, gdy nagle wśród rosnących przy leśnej drodze brzózek dojrzałem brązowy kapelusz, no tak Koźlarz babka. 

Koźlarz babka

Następny

Cała rodzinka koźlarzy

A tu trojaczki

Na osłodę prawdziwek

Jeszcze jeden koźlarz

     Schylam się po niego i widzę następne dwa. I się zaczęło, na odcinku 200m zebrałem 45 koźlarzy, jednego prawdziwka i trzy maślaki. Wszystko w przydrożnym pasie brzózek, niedaleko stacji kolejowej.
     Dalej nie miałem już ochoty iść z powodu coraz większego upału, poszedłem na stację, w pociąg i do Bydgoszczy.
Tak wygląda całość zbiorów.

     Kolejny dzień, który pokazał jasną stronę życia.

Taki sobie spacerek


     Nadchodzi jesień, więc teoretycznie powinien być już sezon grzybobrania w pełni. Niestety w tym roku coś jest nie tak z grzybami, przynajmniej w okolicach Bydgoszczy. Zaglądam co dwa dni na rynek sprawdzić czy już pojawili się grzybiarze sprzedający swoje zbiory. Jak na razie pusto. Chyba za ciepło i za sucho. Cotygodniowe spacery do lasu w poprzednie weekendy owocowały najwyżej kilkoma grzybkami, które to szły zaraz wieczorem na patelnię z jajkiem.
     Wczoraj 09.09.2012 też się wybrałem razem z pieskiem do lasu w okolice dzielnicy Piaski. Dziewięciokilometrowy spacer przyniósł efekt w postaci 5 sztuk; jeden Podgrzybek brunatny, dwa Podgrzybki złotawe, jeden Koźlarz babka i jeden Maślak zwyczajny.

Podgrzybek złotawy

Koźlarz babka

     Ponieważ byłem z pieskiem, z uwagi na jego rozmiar nie zagłębiałem się w las, chodziliśmy tylko ścieżkami. Na pocieszenie spotkałem faceta, który przedzierając się poprzez las, miał tyle samo grzybów co ja.
     Zresztą, nie chodziło o grzyby tylko o spacer.
     Spotkaliśmy w czasie tego spaceru niecodziennego gościa jakim był Padalec zwyczajny (Anguis fragilis ), który akurat przemieszczał się przez leśną drogę. Pewnie zgłodniał, gdyż zwyczajowo poluje w nocy.

Padalec zwyczajny

     Spacer udany, czyli ten dzień jasna strona życia.